Debiutancka powieść „Za żadne skarby” tajemniczej Very Falski wpadła mi w oko zaraz po swojej premierze. Pewnie dlatego, iż była jednym z pionierów dzisiejszego już trendu na okładkę z kobietą wpatrzoną w potencjalnego czytelnika czy też przeszywającą swym rozmarzonym spojrzeniem przestrzeń przed sobą lub kwiaty, które dzierży w dłoniach …. I wcale nie kpię tu z owych okładek, jak widać dałam się skusić 🙂 Długo jednak pozycję tę obserwowałam, nie mogłam zdecydować się na kupno… Los mi jednak sprzyjał i pewnego dnia dojrzałam ją na półce u teściowej. Czym prędzej porwałam i przepadłam …
Główną bohaterką powieści jest Ewa, która jako jedna z nielicznych mieszkanek swej rodzinnej wsi, spełnia swe marzenie i realizuje się w dużym mieście. Jej przyszłość jawi się w tęczowych barwach: sensowny mężczyzna, staż w naukowy w Paryżu, świat stoi przed nią otworem…
Jak to jednak mawiają „człowiek planuje, Pan Bóg się śmieje”… Jeden telefon od rodziny niweczy wszystkie jej plany i uruchamia lawinę zdarzeń, które wystawią niezłomność, pewność siebie i siłę kobiety na ciężką próbę. Zderzenie z przeszłością, o której usilnie starała się nie pamiętać, wiejska rzeczywistość napawająca ją lękiem oraz starzy znajomi, którzy dobitnie uzmysławiają jej gdzie jej miejsce to tylko namiastka tego z czym Ewa musi się zmierzyć. Czy los słusznie posłał kobietę z powrotem do rodzinnej Wężówki?
Zdecydowanie jest to historia o sile jaką stanowi rodzina i więź z miejscem, w którym człowiek dorasta. Mimo wsi emanującej patologicznymi zachowaniami, mimo obłudy i zazdrości sąsiadów. Mimo wszystko.
To również powieść o wielkiej miłości, pięknej przyjaźni, odnajdowaniu siebie i odkrywaniu swych pragnień, które dotychczas tkwiły w nas nawet nie do końca uświadomione…
Historia opowiedziana nam przez Verę Falski prócz frapującego wątku głównego, pełna jest również dynamicznych wątków pobocznych, co sprawia, iż ciężko oderwać się od stronic książki. Czytelnik wciągnięty zostaje w prawdziwy wir zdarzeń opisanych przyjemnym, bardzo dostępnym stylem, bez zbędnych opisów i ozdobników .
Powieść dla kobiet to zbyt banalne określenie jeśli chodzi o tę pozycję. Autorka zaserwowała nam literaturę obyczajową z romansem, wątkiem kryminalno-sensacyjnym, tajemnicą i rodzinną zagadką historyczną do rozwikłania w tle. A zagadki uwielbiam. Wątek służącej Małgorzaty i jej powiązań z Wężówką jest jednym z mocniejszych stron tej książki. I co ważne – do samego końca czytelnik nie domyśla się jego zakończenia.
Rzadko zdarza się bym z tak głębokim przekonaniem nakłaniała do przeczytania książki, jednak tutaj nie potrafię znaleźć mankamentów osłabiających jakość treści. A zapewniam, że gdybym znalazła, nie zawahałabym się ich użyć 🙂
„Za żadne skarby” to jedna z tych książek, które poleciłabym osobom wszem i wobec oświadczającym, iż nie czytają polskich autorów, bo … nie warto. Otóż proszę Państwa warto! A ta powieść jest najlepszym tego przykładem. Powiem więcej. Jestem zdania, iż należałoby ją solidnie na język angielski przetłumaczyć i posłać na podbój czytelniczego świata.
Pozostaje mi teraz zaopatrzyć się w swój własny egzamplarz – bo warto 🙂
Data premiery 6 maj 2015
Wydawnictwo Otwarte
Oprawa: miękka
Liczba stron: 440
Wydanie: pierwsze, 2015
ISBN: 978-83-7515-273-9
Jedna uwaga do wpisu “,,Za żadne skarby” – Vera Falski [Recenzja]”