,,Making faces” – Amy Harmon [Recenzja]

okladkaAmbrose jest 18-letnim chłopakiem, ewidentnie wyróżniającym się spośród rówieśników.
Wysoki, przystojny, pięknie zbudowany, odnoszący sukcesy w sporcie, ale i również obdarzony pięknym głosem zwraca na siebie uwagę koleżanek.
Sam jednak, zdając sobie sprawę ze swoich atutów, nie przejawia zachowań typowych dla stereotypowych osiłków rodem z amerykańskim uczelni.
Jest nieśmiały, kulturalny, niezwykle inteligentny i oczytany. Cieszy się autorytetm nie tylko wśród kolegów sportowców. Swą osobą budzi szacunek
całej miejscowej społeczności, będąc jej dumą i ostoją.
Dla młodego chłopaka to jednak za wiele.
Zmęczony ciągłą presją i pokładanymi w nim oczekiwaniami, które skutecznie zabijająw nim
miłość do zapasów, po ataku terrorystycznym na WTC, postanawia wcielić się do armii. Do tego samego nakłania również czwórkę swych najlepszych przyjaciół, z którymi to wkrótce zostają wysłani na misję do Iraku.

Jedną z dziewczyn bez wzajemności rozkochanych w Ambrosie jest jego rówieśniczka – Fern.

,,(…) z Ambros’em Youngiem nikt nie mógł się równać. Aniw fikcji, ani w prawdziwym życiu. Ambrose Young był dla Fern ideałem piękna, greckich bogiem wśród śmiertelników, bohaterem bajek i kinowych romansów (…)”.

Niezbyt ładna, niska, zakompleksiona, nie wyróżniająca się tłumu, jednak niezwykle inteligentna, sympatyczna, miła i pomocna osoba, szukająca ucieczki od rzeczywistości w czytanych oraz pisanych przez siebie książkach. 

fullsizerender-8
Wprawdzie dzięki potajemnemu porozumieniu zawartemu ze swą piękną przyjaciółką Ritą,
dziewczynie udaje się lepiej poznać chłopaka, intryga ta jednak wychodzi obu przyjaciółkom bokiem, pogarszając w konsekwencji nawiązane z nim kontakty.
Ambrose i Fern łączy jednak osoba Baileya – chorującego na dystrofię mięśniową kuzyna dziewczyny, nad którym ta z oddaniem opiekuje się każdego dnia.

Muszę przyznać, iż Bailey jest moim ulubionym bohaterem wykreowanym w tej historii przez autorkę.
Ciśnie się na usta określenie – niezłomny. Chłopak mocno doświadczony przez los wykazuje niezwykłą wręcz jak na dziecko, a później nastolatka mądrość życiową. Nie użala się nad sobą, wręcz przeciwnie, dla swych przyjaciół jest niewyczerpalnym źródłem siły, przykładem walki z kłodami, które pod nogi rzuca mu los, walki o każdy dzień życia. Pełen zacięcia, pasji i miłości do sportu, ale też otaczających go ludzi. To właśnie on najczęściej skłania czytelnika do uśmiechu.
Autorka podarowała mu niezwykłe poczucie humoru. Czasem ironiczne, zakrawające wręcz o czarny humor, jednak tak pełne dystansu do siebie i zrozumienia nieuchronności swego losu, iż nie sposób nie uśmiechnąć się do jego słów, choć czasem jest to śmiech przez łzy. Jest wręcz swoistym nauczycielem życia, i choć często szczerze i dosadnie, potrafi „otworzyć innym oczy”, przemówić przyjaciołom do rozsądku.

Making faces to historia o pięknie. Zarówno tym wewnętrznym jak i noszonym w sercu.
Biorąc pod uwagę to, iż opowieść ta docelowo przeznaczona jest dla młodzieży, a wygląd ma w tym wieku dla młodych osób ogromne znaczenie i często stanowi o ich poczuciu własnej wartości, mogą one z tej powieści wyciągnąć wiele nauki. Zresztą nie tylko młodzi. Z opowieści, którą podarowała nam Amy Harmon każdy może wyciągnąć wiele wniosków dla siebie.
To właśnie na przykładzie piękna widzimy w tej powieści jak bardzo przewrotny bywa los.
Jednak by pojąć co jest w życiu najważniejsze, każdy musi zostać obciążony doświadczeniem umożliwiającym zrozumienie…

,,- Czasami myślę sobie, że piękno może odstraszać miłość (…).
Bo zakochujemy się się w twarzy, a nie w tym, co się pod nią kryje (…)”.

Książka ta to również opowieść o godzeniu się z losem, z jego przewrotnością, z nieuchronnością śmierci.
Wreszcie o życiu z ogromnym poczuciem winy i nauce wybaczenia sobie.
Ambrose’a możemy przyrównać do Herkulesa. Sam zresztą zostaje tak przez Baileya nazwany.
Niczym ten mityczny bóg, dręczony wyrzutami sumienia, próbuje odkupić swe winy. Za tragedię, która się przydarzyła w całości obarcza odpowiedzialnością siebie, biorąc ją wyłącznie na swoje barki.

Jest to również opowieść o niezwykłej przyjaźni. Więź, która łączy Fern i Baileya jest czymś tak wyjątkowym, iż wzrusza, budzi w czytelniku instynkty opiekuńcze podobne tym, które uosabia Fern. Chciałoby się przysiąść do nich i wziąć udział w przekomarzankach, tańcach czy po prostu w „making faces”…

,,Czasami posiadanie wyjątkowego przyjaciela jest trudne. Czasami będziesz cierpieć razem z nim. Życie nie zawsze jest łatwe, a ludzie potrafią być okrutni”.

Powieść Amy Harmon to prosta historia, ujęta w piękne ramy. W pewnym momencie przyszła mi do głowy myśl, iż to swoisty romans dla młodzieży, napisany bardzo dostępnym, poprawnym językiem.
Sama fabuła nie jest może wyjątkowa na tle innych tego typu powieści. Nietuzinkową czyni ją jednak styl autorki, sposób przeprowadzenia akcji i dawkowania emocji.
Również narracja prowadzona jest bardzo czytelnie, ze współczesności często płynnie przechodzi we wspomnienia, a czytelnik automatycznie wyrusza w tę podróż do przeszłości, nie gubiąc jednocześnie bieżących wątków.

Making faces chyba najbardziej (z wszystkich pozycji Amy Harmon) dała mi odczuć, iż jest to powieść dla młodzieży. Jednocześnie historia ta wzruszyła mnie najbardziej z dotychczasowych przeczytanych przeze mnie powieści autorki.
Nie sugerujcie się więc proszę tym, iż powieść ta w założeniu przeznaczona jest dla młodzieży.
Absolutnie nie. To historia dla każdego.
Jest w niej wszystko czego oczekiwać może czytelnik. Od licznych momentów wzruszenia po sytuacje mrożące krew w żyłach.
Polecam serdecznie 🙂

fullsizerender-7

PREMIERA: 05 STYCZEŃ 2017

16003128_1339764902756457_8377338671157654086_n

Cytaty:

,,Każdy jest dla kogoś głównym bohaterem (…). – Nie ma drugoplanowych bohaterów”.
,,Czasami trudno jest się pogodzić z tym, że nigdy nie będziemy kochani tak, jakbyśmy tego chcieli”.
,,Ale to właśnie jest najfajniejsze w przyjaźni. Nie musisz być doskonała ani jakoś szczególnie się starać. My kochamy ciebie, a ty kochasz nas. Zawsze będziemy przy tobie (…)”
,,Czasami nie można odzyskać życia. Czasami jest ono totalnie zakończone i pogrzebane, i jedyne, co można zrobić, to zacząć nowe”.
,,Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim, Brosey. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym się zmagają wszyscy inni”.
,,Dzięki książkom możemy być, kim chcemy, uciec na chwilę od samego siebie”.
,,(…) Gdy się komuś długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby. Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek w brodzie. Te cechy zaczynają się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno nabiera zupełnie nowego znaczenia”.
,,(..) brak zrozumienia jest lepszy, niż brak wiary”.
,,Czasami piękno albo jego brak utrudnia nam poznanie drugiego człowieka”.

  • Tytuł oryginału: Making Faces
  • Tłumaczenie: Joanna Sugiero
  • ISBN Książki drukowanej: 978-83-283-1949-3, 9788328319493
  • Data wydania książki drukowanej: 2017-01-05
  • ISBN Ebooka: 978-83-283-1952-3, 9788328319523
  • Data wydania ebooka: 2017-01-05
  • Format: 140×208

Przeczytaj moje recenzje pozostałych powieści Amy Harmon KLIK

Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania ,,Making faces” KLIK

img_0604

Za przekazanie książki do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Editio Red

13418770_914959325296671_5680801714590854613_n


Zapraszam na FB ,,Miłość do czytania”
(kliknij poniżej)

FB Miłość do czytania

Zapraszam na IG ,,Miłość do czytania”
(kliknij poniżej)

IG Miłość do czytania

Reklama

Jedna uwaga do wpisu “,,Making faces” – Amy Harmon [Recenzja]

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s