,,Każdy umiera sam” – Mari Jungstedt [Recenzja]

Dziś króciutko. Zapraszam Was na dosłownie kilka słów odnośnie książki bardzo nietypowej. W zasadzie najbardziej nietypowy jest tutaj zarys fabuły na jej tylnej obwolucie, który niestety, znacząco wpłynął na moje postrzeganie tego tytułu. Ale o tym za chwilę.

kazdy-umiera-sam-w-iext52507051Sprzed salonu fryzjerskiego znika mała dziewczynka. Wkrótce ma miejsce kolejne uprowadzenie dziecka, tym razem z wesołego miasteczka. Policja jest bezradna, upatruje więc winy w skłóconych rodzicach.

Jaka jest prawda?

Autorka prowadzi wielowątkowa akcję, w której czytelnik ma możliwość śledzić życie kilku bohaterów jednocześnie. Wielowątkowość ta daje o sobie znać już w pierwszych rozdziałach, w których poznajemy głównych bohaterów tej historii tj. Evę i jej córeczkę, Karin Jacobsson, komisarza Knutasa, Rodzinę Forss i tajemniczą postać, której tożsamość pozostaje dla czytelnika zagadką.

Autorka stara się przybliżyć nam wszystkie te osoby, wzbogacając je odpowiednio w życiową historię i doświadczenie, warunkujące sposób ich postępowania. W wyniku tych zabiegów mamy całkiem dobry kryminał, choć do wysokiej półki trochę mu brakuje. Ze względu na krótkie rozdziały i przejrzystość tekstu powieść czyta się sprawnie, choć na przekór długości tych rozdziałów, samo tempo akcji jest dość powolne. Zabrakło tutaj dynamiki i efektu zaskoczenia. M.Jungstedt próbuje nas zwieść, nie zdradzając tożsamości porywacza, jednocześnie jednak, nie otwiera zbyt wielu furtek do ewentualnych rozwiązań. W konsekwencji bardziej zaprawiony czytelnik bez problemu wydedukuje, który z bohaterów jest kidnapperem.

W trakcie lektury tej książki zdarzyło mi się jednak uśmiechnąć pod nosem… Dlaczego? Zastanawiam się, kto na obwolucie zamieszcza opis, który ewidentnie opowiada niemal całą fabułę? Byłam już daleko za połową tej powieści, niemal na jej finiszu, a nadal nie dotarłam do momentu opisanego na okładce. Bawiło mnie to, naprawdę. Pierwszy raz spotkałam się z takim ‘zabiegiem’ redakcyjnym, żeby nie powiedzieć spojlerem na legalu. 🙂 

Niestety ma to ogromny wpływ na odbiór treści przez czytelnika. Czytałam, bo czytałam, jednak nie miałam w sobie ciekawości co będzie dalej… Wszak wiedziałam doskonale. Skrót na obwolucie prawdę ci powie…. Pewnie gdybym czytała tę książkę, bez zerknięcia na jej tył, moje wrażenia byłyby lepsze, bo w gruncie rzeczy ,,Każdy umiera sam” to lekki, niezbyt skomplikowany kryminał obyczajowy. W sam raz na jeden wieczór.

Plus za ciekawe opisy krajobrazu i magiczny klimat Gotlandii. 😉

Jeśli zastanawiacie się, czy sięgnąć po twórczość Mari Jungstedt, polecam ,,Zawiedzione nadzieje”. Zdecydowanie ciekawsza pozycja! (RECENZJA)3

IMG_8247

Wydawnictwo Bellona

bellona

Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 280
Format: 125×195 mm
ISBN: 9788311153042

Mari Jungstedt jest najczęściej czytaną autorką kryminałów w Szwecji. Wydała już 12 tytułów w serii gotlandzkiej, która ukazała się w 20 krajach i została sfilmowana w Niemczech.


Zapraszam na FB ,,Miłość do czytania”
(kliknij poniżej)

FB Miłość do czytania

Zapraszam na IG ,,Miłość do czytania”
(kliknij poniżej)
IG Miłość do czytania

Dodaj komentarz