,,Nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach”.
Długo zwlekałam z sięgnięciem po tę książkę. O tytule tym było tak głośno, że chyba na przekór mediom, przestało mnie do niej ciągnąć… W końcu, pod wpływem namawiań znajomych oraz Waszych komentarzy, postanowiłam sama wyrobić sobie o niej zdanie. 🙂
Grace i Jack to małżeństwo idealne. On przystojny, bogaty, szarmancki i co najważniejsze, wyrozumiały oraz kochający mężczyzna. Dodatkowo, prawnik, na co dzień występujący w obronie maltretowanych kobiet. Ona piękna, perfekcyjna pani domu, która dla męża poświęciła całe swe dotychczasowe życie. Wśród znajomych wzbudzają szacunek i okraszony zazdrością podziw.
Grace zauroczona postawą Jacka względem swej siostry z zespołem Downa, zakochuje się w nim niemal momentalnie. Miłość ta osłabia jej czujność i zdolność czytania między wierszami. Pierwsza rysa na szkle pojawia się zaraz po ślubie, właśnie wtedy następuje błyskawiczna zmiana jego nastawienia względem żony.
Wkrótce następuje lawina zdarzeń, na skutek których kobieta zaczyna zdawać sobie sprawę ze swej beznadziejnej sytuacji.
Niestety Jack, jak na perfekcjonistę przystało, zaplanował wszystko w najdrobniejszych szczegółach, tym samym kobieta wpada w pułapkę, z której nie widać wyjścia. Nieliczne, podejmowanie przez nią próby ucieczki kończą się fiaskiem, natomiast okoliczna społeczność zdaje się być omamiona przykładną osobowością Jacka, nie dając wiary zapewnieniom i błaganiem Grace.
,,Odczuwał ogromną przyjemność pozwalając mi najpierw uwierzyć w zwycięstwo, a potem odbierając je w ostatniej chwili.
Uwielbiał przygotowywać grunt pod moje porażki, odgrywać rolę kochającego, lecz doświadczonego przez los męża, sycił się moim rozczarowaniem,
a po wszystkim z radością mnie karał”.
Mąż obserwuje każdy jej gest, ruch, mimikę, wsłuchuje się w każde słowo wydobywające się z jej ust. Kobieta nie ma więc możliwości, w najmniejszym choćby stopniu ‚przemycić’ wśród znajomych swego wołania o pomoc.
Zresztą, ci jakby oślepieni, nie dziwią się dlaczego Grace nie wychodzi sama z domu, dlaczego sąsiedzi zainstalowali metalowe żaluzje, a wysoki płot ogranicza w jakimkolwiek stopniu najmniejszy rzut oka na ich życie.
B.A. Parish bardzo dobrze zarysowała sylwetkę psychopatycznego Jacka, na którego skłonnościach trudno się poznać. Mężczyzna dba o to, by jego prawdziwe oblicze zostało skryte w domowych murach, gdzie daje upust swej obsesji.
Obserwujemy heroiczną wręcz walkę Grace z mężem. Kobieta napędzana dodatkowo dobrem swej siostry, chwyta się każdego sposobu, by zmienić swe położenie.
Motyw chorej Millie dodaje tej powieści tragizmu, czytelnik wybiega myślami naprzód zastanawiając się jak bardzo trzeba mieć skrzywioną psychikę, by czerpać radość z wizji, które przedstawia żonie Jack…
Jedynym narratorem tej książki jest Grace, i to właśnie z jej perspektywy poznajemy całą historię. Historię, która została przez autorkę podzielona na przeplatające się rozdziały oznaczone „teraz” i „kiedyś’.
Dzięki temu zabiegowi mamy okazję poznać przeszłość Jacka, która ukształtowała go takim człowiekiem, jakim się stał. Przyznam się jednak, iż dużo bardziej w napięciu trzymała mnie akcja teraźniejsza, momentami powstrzymywałam się, by nie przewertować książki naprzód i podejrzeć dalszy bieg zdarzeń.
Mimo, iż nie ma w tej powieści wielu wątków pobocznych, narratorem jest tylko jedna osoba, a całość kręci się wokół Grace i jej prób podejmowania walki o wolność, fabuła bardzo mocno czytelnika wciąga.
I za to należy się podziw autorce. Wyczynem jest napisać całą powieść w podobnej ‚tonacji’, nie mając na podorędziu kilku mocnych wątków drugoplanowych, odrywających czytejącego od głównego motywu książki.
Wymyślne sposoby stosowane przez Jacka na zastraszenie żony, jego manipulacje, oszustwa, inscenizacje i planowanie jej ruchów, dodatkowy dramatyzm w postaci przyszłości, jaka szykuje się przez Grace i jej siostrą, brak reakcji ze strony znajomych pary oraz ryzyko momentami podejmowane przez kobietę, wywołuje w czytelniku napięcie i niedowierzanie… Nie sposób uwierzyć, iż nikt nie dziwi się, że Jack chodzi krok w krok za żoną, nie traci jej z oczu, nie pozwala zostać choćby na chwilę samej, a na trudne, podejrzliwe pytania zadawanie przez jedną z czujniejszych sąsiadek zawsze znajdzie pierwszy błyskotliwą, wiarygodną odpowiedź… Cała ta sytuacja jest przerażająca.
Jednak czy Jackowi na pewno chodzi o zniewolenie żony? Jaki ma w tym cel, co jest jego obsesją?
W końcu, czy Grace znajdzie wyjdzie z tej beznadziejnej sytuacji?
Podpowiem Wam, że zakończenie jest jednocześnie przewidywalne i zaskakujące. A cała powieść od początku do ostatniej strony trzyma w napięciu. Polecam!
W rozmowie, którą toczyliśmy na temat tej powieści na FP bloga, polemizowaliście ze słowem „przerażająca”. Wielu z Was zgadzało się z tym określeniem w odniesieniu do treści tej pozycji, niektórzy jednak uważali, że to przesada, nie ma nic w tej książce co wzbudzałoby takie emocje.
Moim zdaniem najbardziej przerażająca jest tutaj sama świadomość, iż takie sytuacje mają miejsce nie tylko w powieściowej fikcji, ale również w naszej realnej rzeczywistości.
Spotykamy się, rozmawiamy z drugą osobą, nie zdając sobie sprawy jak bardzo z jej oczu wyziera wołanie o pomoc, którego nie może wypowiedzieć głośno.
,,Za zamkniętymi drzwiami” to debiut B.A.Parish, i wg mnie jest to bardzo dobry start w pełną sukcesów literacką podróż, jaka niewątpliwie czeka autorkę.
Już w lutym nakładem Wydawnictwa Albatros ukaże się ,,Na skraju załamania” – kolejna powieść tej autorki, na którą już dziś zacieram rączki!
A ,,Za zamkniętymi drzwiami” przeczytać mogłam dzięki uruchomieniu abonamentu w Legimi! Tym, dla których czytnik jest przedłużeniem ręki, polecam gorąco! 🙂
3 uwagi do wpisu “,,Za zamkniętymi drzwiami” – B.A.Paris [Recenzja]”